"Wellness", druga powieść Nathana Hilla, autora głośnych "Niksów", zaczyna się jak komedia romantyczna. Elisabeth i Jack mieszkają w sąsiadujących budynkach, są studentami, którzy wyjechali do Chicago z dala od swoich rodzin. Obserwują się przez okna, snując wyobrażenia na swój temat. Kiedy w końcu się spotykają, szybko okazuje się, że nie mogą bez siebie żyć. Nathan Hill jest jednak bardziej zainteresowany tym, co się dzieje, kiedy kończy się komedia romantyczna, a zaczyna prawdziwe życie. Po tym prologu towarzyszymy parze na dalszym etapie - są już wieloletnim małżeństwem, mają syna Toby’ego i właśnie zainwestowali wszystkie oszczędności w wymarzone mieszkanie, takie „na zawsze”. To jednak początek problemów.
Jak przemienić Niemcy w Polskę? Jak opowiedzieć historię połowy Polski bez patosu i prawdziwie? O jakich terenach mowa? O... Odrzanii. Zapytacie, co to za kraina i gdzie się znajduje. Na to pytanie stara się odpowiedzieć Zbigniew Rokita w swoim najnowszym włóczęgowskim poemacie reporterskim - "Odrzania. Podróż po Ziemiach Odzyskanych". Autor w kolejnych odwiedzanych miastach i miasteczkach rozmawia z ludźmi, którzy po wojnie zostali na tereny zachodnie obecnej Polski przesiedleni, jak i z urodzonymi już w nowej Ojczyźnie. Jedni prosto z centralnej Polski przyjechali na poniemieckie ziemie, bo było jakby luksusowo, inni zza Buga nie mieli wyjścia. Jedni i drudzy "spolszczali" miasta i miasteczka, zajmowali mieszkania po Niemcach, Holendrach, Żydach i Prusach. Zbigniew Rokita nie wie, czy Odrzania istnieje, chciałby dowiedzieć się tego od napotkanych ludzi, ale nie to jest w tym reportażu najważniejsze. Najważniejsza jest rozmowa i opinie spotykanych osób.
Kiedy na początku grudnia 2019 roku w Chinach zaczyna się szerzyć wirus niewiadomego pochodzenia, władze chińskie zapewniają, że nie ma zagrożenia, bo wirus nie przenosi się z człowieka na człowieka. Tymczasem w Wuhan coraz więcej ludzi zgłasza się do szpitali z objawami przeziębienia i gorączką. Na początku stycznia jest już tylu chorych, że brakuje miejsc w szpitalach i respiratorów, pojawiają się pierwsze przypadki śmiertelne. Rząd chiński zapewnia obywateli, że wirusa da się kontrolować i można go leczyć. Większość ludzi wierzy tym słowom, ale jest także garstka osób, która sprzeciwia się komunistycznemu reżimowi i próbuje dotrzeć do prawdy. Umieszczają w mediach posty ostrzegające przed wirusem, nawołują do noszenia maseczek i używania płynów dezynfekujących. Część z tych osób nagle znika z dnia na dzień bez śladu, niektórzy dostają tylko ostrzeżenia.
W swojej najnowszej książce Zsuzsa Bánk pisze, że śmierć nie pasuje do lata - jest w tym połączeniu coś niewłaściwego. Ta pora roku powinna być wolna od żałoby i pożegnań. Z drugiej strony, czy istnieje odpowiedni moment na umieranie? "Śmierć przychodzi nawet latem" to autobiograficzna powieść, w której Zsuzsa Bánk próbuje poradzić sobie z żalem po stracie ukochanego ojca. Odtwarzając rodzinne historie i zatapiając się we wspomnieniach, autorka chce oswoić sytuację, w której nieoczekiwanie się znalazła. Rozpacz potęguje dodatkowo poczucie niesprawiedliwości losu, który tak okrutnie obszedł się z jej ojcem, zsyłając na niego chorobę nowotworową. Postać ojca jest w książce Bánk najważniejsza i to wokół niej koncentruje się cała fabuła. Autorka chce opowiedzieć historię jego życia, zatrzymać go choćby na kartach książki.
"Demon Copperhead" Barbary Kingsolver to nagrodzona Pulitzerem książka, która aż się prosi o miano współczesnej Wielkiej Amerykańskiej Powieści. Autorka opowiada w niej o losach swojego tytułowego bohatera, ale też wnikliwie przygląda się Ameryce i jej społeczeństwu. Akcja powieści rozgrywa się w biednym hrabstwie Lee, położonym w regionie Appalachów w stanie Virginia. Demon, a właściwie Damon Fields, rodzi się w przyczepie. Jego matka ma ledwie osiemnaście lat i problemy z używkami, ojciec nie żyje, a wszyscy wokół są wyjęci poza nawias amerykańskiego snu. Jedynym pozytywnym akcentem w okolicy są sąsiedzi, wielodzietna rodzina Peggotów, która daje z siebie więcej, niż wskazywałby na to ich stan majątku – to oni roztaczają nad Demonem opiekę, kiedy jego matka jest niedysponowana, a zdarza się to dość często.
Najnowsza książka Katarzyny Nosowskiej - "Nie mylić z miłością" - to trzecia pozycja w dorobku literackim artystki. Dla mnie zamyka pewien etap w życiu Kasi - jej wewnętrzną drogę, którą zaczęła przed 2018 rokiem, kiedy to ukazała się pierwsza książka - "A ja żem jej powiedziała...". Odnalazłam w niej genialne poczucie humoru, dystans do siebie i autorkę, która niczym bliska koleżanka, ma takie same doświadczenia życiowe jak ja oraz podobne dylematy dorosłego życia. Potem był "Powrót z Bambuko" - długa droga dochodzenia do życia w totalnej zgodzie z samą sobą. Bez udawania, przypodobywania się, lęku, że kogoś obrazisz, urazisz, czy w końcu bez oszukiwania siebie i innych. W najnowszej książce Nosowska pokazuje nam, jak łatwo poradzić sobie z życiem, gdy zaczynamy kochać siebie albo nie próbujemy za wszelką cenę ratować czegoś, czego nie da się już uratować.