odrzania

Jak przemienić Niemcy w Polskę? Jak opowiedzieć historię połowy Polski bez patosu i prawdziwie? O jakich terenach mowa? O... Odrzanii. Zapytacie, co to za kraina i gdzie się znajduje. Na to pytanie stara się odpowiedzieć Zbigniew Rokita w swoim najnowszym włóczęgowskim poemacie reporterskim - "Odrzania. Podróż po Ziemiach Odzyskanych". Autor w kolejnych odwiedzanych miastach i miasteczkach rozmawia z ludźmi, którzy po wojnie zostali na tereny zachodnie obecnej Polski przesiedleni, jak i z urodzonymi już w nowej Ojczyźnie. Jedni prosto z centralnej Polski przyjechali na poniemieckie ziemie, bo było jakby luksusowo, inni zza Buga nie mieli wyjścia. Jedni i drudzy "spolszczali" miasta i miasteczka, zajmowali mieszkania po Niemcach, Holendrach, Żydach i Prusach. Zbigniew Rokita nie wie, czy Odrzania istnieje, chciałby dowiedzieć się tego od napotkanych ludzi, ale nie to jest w tym reportażu najważniejsze. Najważniejsza jest rozmowa i opinie spotykanych osób.

Dla mnie osobiście, najbardziej dramatyczne w książce są fragmenty, gdzie autor opowiada o Niemcach, którzy praktycznie z dnia na dzień musieli opuścić swoje domy i mieszkania, zajmowane przez rodziny od wielu pokoleń. Którzy po przekroczeniu Odry i Nysy Łużyckiej znaleźli się w obcym kraju. Można więc powiedzieć, że i przesiedleni z Zachodu do Niemiec, i przesiedleni ze Wschodu na Ziemie Odzyskane, mieli podobnie - w nowym miejscu czuli się obco. Powojenna historia Odrzanii nie jest łatwa, nie jest obiektywna i dużo wody musiało wpłynąć z Odry do morza, by mieszkający na terenach zachodnich i północnych Polski poczuli się w końcu u siebie. Najważniejsze jest jednak to, że wielu z nich dziś stara się chronić i zachować historię powojenną tych ziem. Bo historia, jak mówi Cyceron, "jest świadkiem czasów, światłem prawdy, życiem pamięci, nauczycielką życia".

K. Pluta