od jednego lucypera

Śląska rodzina silnymi kobietami stojąca, rodzinna tajemnica z czasów realizacji planu trzyletniego i współczesna potomkini rodu, która oprócz wykształcenia, kariery naukowej i niezależności, ma też swoje mroczne strony... Anna Dziewit-Meller w swojej powieści "Od jednego Lucypera" z wielką starannością wraca do powojennych czasów na Górnym Śląsku. Na podstawie losów jednej rodziny opisuje bez zbędnych ozdobników ciężkie życie Ślązaków i Ślązaczek po wojnie. Pomiędzy małą historią rodziny głównych bohaterek - babci, Marijki, matki Kasi i Kasi, jest też ta Wielka Historia - odtworzona przez autorkę na podstawie dokumentów z archiwów IPN.

Kołem zamachowym książki jest z pewnością rodzinna tragedia Marijki, zamieciona przez babcię pod śląski dywan. To jej zdjęcie trafia do rąk Kasi podczas przeglądania rzeczy babci. Jednak dopiero po śmierci babci, nazwanej Babcią Miejscową, Katarzyna, ostatnia z rodu Solików rozlicza się z przeszłością kobiet w tej rodzinie i zaczyna rozumieć, skąd wzięło się piętno, ciążące nad nią od lat. Z opisu na okładce wynika, że Kasia, "nieświadoma tego, co ją czeka, rozgrzebuje usypywaną od dekad hałdę niedomówień i rodzinnych sekretów". A ta hałda to spora kolekcja trudnych rodzinnych historii o śląskich dziołchach, które mimo przeciwności losu nie poddały się nikomu i niczemu. Czy Kasi uda się wygładzić poplątaną rodzinną historię? Po odpowiedź odsyłam do powieści.

K. Pluta