przełęcz diatlowa

W 1959 roku, w czasie wyprawy w górach północnego Uralu, w niewyjaśnionych okolicznościach ginie grupa dziewięciorga młodych studentów. 40 lat później, w 1999 roku pewną kobietę od tygodni prześladuje ten sam sen – ogromne zaspy śnieżne, czarne świerki, powykrzywiane brzozy i odgłos cichego oddechu zamarzającego człowieka. Te dwa zdarzenia łączy jedna osoba - główna bohaterka powieści Anny Matwiejewej „Przełęcz Diatłowa: tajemnica dziewięciorga”, która próbuje rozwikłać, co przytrafiło się tragicznie zmarłym turystom.

Matwiejewa wykorzystuje w książce ciekawy, ale i trochę dziwny zabieg, polegający na nazwaniu bohaterki swoim imieniem. I nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie była ona jednocześnie pisarką, którą poznajemy w momencie pracy nad książką o roboczym tytule Przełęcz Diatłowa. Z jednej strony dało to autorce interesującą możliwość przytoczenia oryginalnych dokumentów zeznań, radiogramów i raportów dotyczących śmierci turystów. A właśnie te oryginalne fragmenty stanowią niesamowity walor powieści zwłaszcza, że akta sprawy były objęte zamkniętą klauzulą do 2009 roku. Z drugiej strony część fabularna książki, w której poznajemy losy głównej bohaterki, sprawia, że mimowolnie porównujemy ją do autorki książki. Powieść może wywoływać mieszane uczucia, ale jest jedną z nielicznych pozycji, w których przytoczono i opisano wszystkich szesnaście teorii śmierci tzw. grupy Diatłowa, co stanowi dobry punkt wyjścia do innych książek poruszających ten temat.

E. Równicka