gorsze dzieci republiki

Nie da się pisać o Francji bez Algierii, a o Algierii bez Francji. Losy Francuzów i Algierczyków są ze sobą mocno związane. Jak skomplikowane były i są relacje algiersko - francuskie pokazuje nam reportaż Ludwiki Włodek pt. "Gorsze dzieci Republiki. O Algierczykach we Francji". Autorka zadała sobie wiele trudu, by dotrzeć do swoich bohaterów. Jednym z nich jest m.in. ojciec Zizou, Smail Zidane, algierski imigrant przyjeżdżający do Francji za chlebem czy Omar Rezki, elokwentny i oczytany robotnik, który trafił do Francji z rodzicami, gdy miał rok, któremu, tak jak jego kuzynowi, udało sie w pewien sposób wyrwać z własnego środowiska i założyć firmę. To także pisarka Virginie Brac, Francuzka, wnuczka Jacquesa Chevalliera, posła z Algieru, mera miasta i ministra w rządzie Pierre'a Mendesa France'a oraz jej matka Corinne, pani na algierskich włościach, która we Francji nie czuje się u siebie.

Ludwika Włodek odtwarza splątane losy rodzinne, także te z polityką w tle i próbuje opowiedzieć nam historię Algierczyków we Francji. Jak żywa i niejednoznaczna jest ta historia pokazuje też kolejna opowieść o Francuzce Émilie Busquant, partnerce życiowej ojca algierskiego nacjonalizmu Messalego al-Hadżdża, która zaprojektowała i uszyła algierską flagę państwową. Ile bohaterów tego reportażu, tyle zagmatwanych życiorysów. Historie Francji i Algierii łączy kolonialna przeszłość, dziś pełna rasowych uprzedzeń. Wielu młodych ludzi algierskiego pochodzenia ma problem z określeniem własnej tożsamości. Kolonizacja dla nich to zamierzchła historia, jednak traktowanie ich jak obywateli gorszej kategorii i tylko przez pryzmat islamu, powoduje radykalizację ich zachowań i eskalację przemocy. A to rodzi sytuację, jakiej nie chce ani Francja, ani Algieria, ani żaden kraj na świecie.

K. Pluta