telegraph aveny

Tytuł powieści Michaela Chabona "Telegraph Avenue" to hołd dla słynnej ulicy w stanie Kalifornia, łączącej miasto Oakland z kampusem uniwersyteckim w Berkeley. Właśnie przy niej znajduje się sklep z używanymi winylami Brokeland Records, prowadzony przez dwójkę przyjaciół – Archy’ego i Nata. To miejsce spotkań dla lokalnych pasjonatów muzyki, które nie przynosi prawie żadnych zysków, ale jest istotnym punktem towarzysko-kulturalnym. Jego istnienie staje jednak pod znakiem zapytania, kiedy pojawiają się plany powstania wielkiego centrum rozrywkowego w okolicy. Do tego dochodzą inne, bardziej osobiste komplikacje. Archy spodziewa się narodzin dziecka, kiedy dowiaduje się, że ma nieślubnego syna, Titusa, który jest już nastolatkiem i właśnie przyjechał poznać ojca.

W międzyczasie pojawia się też ojciec Archy’ego – Luther – krętacz, narkoman i były gwiazdor kina blaxploitation. Śledzimy również losy żon głównych bohaterów, Gwen i Avivy, które pracują razem jako akuszerki i mają szereg własnych problemów. Michael Chabon z ogromną zręcznością łączy i przeplata liczne wątki powieści, na każdym kroku ozdabiając je ciekawostkami i nawiązaniami do innych dzieł – od filmów Quentina Tarantino po funkową muzykę lat 70-tych. Ponadto każda ze stworzonych przez autora postaci jest na swój sposób wyjątkowa, a także obdarzona określonym gustem i zainteresowaniami, które możemy dogłębnie poznać. Chabon wychodzi z założenia, że to, czego słuchamy, co czytamy i oglądamy, ma nas tak samo istotny wpływ jak wychowanie czy środowisko, w którym dorastamy. Dzięki takim detalom "Telegraph Avenue" to gęsta, świetnie napisana powieść, której świat przedstawiony nieustannie tętni życiem. Chce się w nim przebywać jak najdłużej.

K. Kućmierz