zmierzchlubieznegodziada

"W pisaniu felietonów chodzi o to, by skrótowo, dosadnie, dowcipnie i z puentą pisać o problemach". I tak właśnie pisze Paulina Młynarska - rocznik 1970. Pisarka, felietonistka, autorka scenariuszy, piosenek i wierszy, kiedyś aktorka i modelka, teraz podróżniczka i nauczycielka jogi. W swojej najnowszej książce "Zmierzch lubieżnego dziada. Felietony po #MeToo" bezkompromisowo rozprawia się z wieloma wydarzeniami i gorącymi tematami z lat 2017-2019. Do tej pory czytałam felietony Pauliny na portalu internetowym i często zgadzałam się z jej przemyśleniami. Teraz w najnowszej książce znalazłam teksty o jej prywatnym życiu, leczeniu depresji, wielkiej pracy nad sobą podczas terapii oraz miłości do jogi i byciu nomadką z wyboru.

Druga grupa tematyczna tekstów to felietony dotyczące Polski - kraju Januszy pełnego ksenofobii i zacofania. Z tych tekstów wypływa jednak dość logiczny wniosek - często ze strachu przed innością i przede wszystkim z niewiedzy stajemy się agresywni i nietolerancyjni. I nie jest ważne, która opcja polityczna rządzi w danym momencie. Z tych tekstów wynika również smutna prawda - wszystkiemu winien brak edukacji równościowej, a u podstaw wszelkiej nienawiści leży zawsze toksyczny lęk. Kolejny duży temat w książce to łamanie praw kobiet i mniejszości. Młynarska bez pruderii wytyka błędy rządzącym, a jako zdeklarowana feministka pokazuje hipokryzję patriarchatu. Nie przejmuje się hejterami i nie zważa na opinie. Widzi też poniekąd rozwiązanie problemu - "I niechże już wreszcie nadejdzie ten „kres lubieżnego dziada"! W jego miejsce chcę widzieć mężczyznę, który kocha, lubi i szanuje każdą z nas".

K. Pluta