kentuki

Trzy nastolatki, żona artysty, chłopiec uciekający w wirtualną rzeczywistość, cwaniak wykorzystujący lukę prawną, mieszkańcy domu opieki. Co łączy te wszystkie osoby? Fakt, że każda z nich, mniej lub bardziej świadomie, kupiła lub stała się "kentukim" – małą, pluszową zabawką na kółkach, która ma wbudowaną w oczy kamerę. Wybierając swoją zabawkę, nie mamy wpływu na to, kto będzie nią kierował i obserwował nasze życie. Analogicznie – kupując kod do zabawki, nie mamy wpływu na to, kto zostanie naszym "właścicielem". Za pomocą „kentukich” możemy obserwować życie ludzi na drugim końcu świata i poczuć się tak, jakbyśmy tam byli. Możemy także wpuścić innych podglądaczy do swojego życia. Łatwo przy tym zapomnieć, że wirtualna zabawa ma wpływ na rzeczywistość.

W swojej powieści "Kentuki" Samanta Schweblin opowiada o losach wybranych zabawek zawsze z jednej perspektywy – podglądającego bądź podglądanego. W ten sposób poznajemy historie różnych ludzi o zupełnie odmiennych doświadczeniach. Autorka opisuje, jak rozwija się relacja właściciela z nietypowym pupilem oraz jak łatwo bohaterowie dzielą się z innymi swoją bezpieczną strefą, którą jest ich dom. Schweblin pokazuje, jak często użytkownicy tej nowej technologii ignorują fakt, że "kentuki" to wcale nie niewinna zabawka, a drugi, obcy człowiek. W dodatku zupełnie anonimowy. Autorka doprowadza historię każdego bohatera do jednego kluczowego momentu – zakończenia połączenia. Teraz to czytelnik musi na własną rękę zdecydować, gdzie kończy się niewinna zabawa, a zaczyna przekraczanie osobistych granic.

E. Równicka