pluczki

Każdy czytelnik, który sięga od czasu do czasu po literaturę obozową, jest z reguły zaznajomiony z historiami ocalałych z Auschwitz, albo czytał relacje więźniów z Treblinki, czy Ravensbrück. Jednak są miejsca, o których się nie mówi, a po których zostały tylko zbiorowe mogiły. Historia, którą przedstawia nam Paweł Reszka w książce "Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota", opowiada właśnie o takich miejscach - terenach po obozach w Sobiborze i Bełżcu, które zamiast stać się dowodem zbrodni nazistowskich, stały się miejscem łatwego zarobku dla mieszkańców z pobliskich wsi. Reszka przedstawia relacje ludzi oraz ich rodzin, które brały udział w przeszukiwaniu żydowskich grobów na terenach opuszczonych obozów, w nadziei na znalezienie złota lub pieniędzy.

Lektura, którą dzisiaj proponuję, nie jest łatwa, ale jest bardzo potrzebna - pokazuje, że świat nie jest tylko czarno-biały. Udowadnia, że w czasie wojny i ogromnej biedy, granice między tym, co jest dobre, a co złe, praktycznie zanikały, a pod słowo „przetrwanie” podciągano bardzo wiele. Zwłaszcza, gdy istniało na to społeczne przyzwolenie. Ale czy bezczeszczenie zbiorowych grobów, przeszukiwanie szczątków oraz ciał w poszukiwaniu tych kilkuset złotych może mieć swoje usprawiedliwienie? Paweł Reszka nie udzieli w swoim reportażu odpowiedzi na to pytanie. Daje nam za to tyle materiału, że każdy może się zastanowić i wyciągnąć wnioski zgodnie z własnym sumieniem.

E. Równicka