nie ma

Najnowsza książka Mariusza Szczygła to zbiór historii, których motywem przewodnim jest poczucie braku i nieobecności - czyli tytułowe „Nie ma”. W kilkunastu opowieściach autor próbuje pokazać, że choć bardzo często doświadczamy straty i pustki, to w wielu przypadkach istnieje coś, czym możemy ją zapełnić. U Szczygła „nieobecność” nie jest utożsamiana jedynie ze stratą bliskiej osoby, ale przede wszystkim z „brakiem” w sferze uczuć, emocji, sytuacji – wydawać by się mogło zupełnie zaskakujących elementów.

Jednak w każdym przypadku elementy te powiązane są z człowiekiem. Gdy pisze o willi Müllera w Pradze, to w kontekście historii mieszkającej w niej rodziny, gdy opisuje sklepik z pamiątkami po zmarłych, to oprócz wyliczania zgromadzonych w nim przedmiotów, skupia się na losach ich posiadaczy. Jednostka jest dla Szczygła najważniejsza i to przez jej pryzmat stara się pokazać różne formy „braku”. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że książka jest zbiorem reportaży, jednak nie do końca. W tej publikacji Szczygieł bawi się formą, mieszając ze sobą reportaż, esej czy opowiadania non-fiction. Znajdziemy w niej również teksty, w których bardzo trudno określić przynależność do jakiegokolwiek gatunku. Jest tak m.in. w przypadku rozdziałów „Bilans Ewy”, w którym historia bohaterki jest przedstawiona w formie tabelki z Excela oraz „Rzeki”, gdzie krótkie fragmenty tekstu są oddzielone pustą lub wykropkowaną przestrzenią. Taka zabawa konwencją może się wydać czytelnikom znającym twórczość Szczygła, dość szokująca, jednak jego nowatorskie podejście do formy przełamuje schematy przyjęte przez twórców reportaży i pokazuje, że można pisać inaczej. Całość, mimo różnorodności, tworzy swoistego rodzaju opowieść o życiu i jego ulotności. Wszak „żyjąc tracimy życie”, ale czy na pewno?

J. Plata-Malik