zrodzony

Jeff VanderMeer to autor, który nie boi się ekscentrycznych pomysłów. Jego najnowsza powieść - "Zrodzony" - to właśnie taka fantastyczna eksploracja dziwności we wszystkich możliwych formach. Jej akcja rozgrywa się w świecie, który być może kiedyś przypominał nasz, ale obecnie to post apokaliptyczne pustkowie pełne biotechnologicznych odpadów i organizmów z DNA zmodyfikowanym przez tajemniczą, nieistniejącą już Firmę. Podzielone na wrogie frakcje niedobitki ludzkości walczą ze sobą o skrawki terytorium, resztki zasobów i pozostałości zaawansowanych technologii. Co gorsza, w ruinach nienazwanego miasta, w którym toczą się główne wydarzenia powieści, grasuje gigantyczny, latający niedźwiedź, zwany Mordem.

Nie do końca wiadomo, skąd się wziął, ale niewątpliwie przynosi śmierć i zniszczenie. Tego wszystkiego dowiadujemy się od narratorki powieści Rachel, która wraz ze swoim partnerem Wickiem zamieszkuje Balkonowe Tarasy i trudni się poszukiwaniem cennych przedmiotów. Pewnego dnia znajduje w futrze śpiącego Morda dziwaczny, mieniący się kolorami organizm, pozornie przypominający ukwiał i lekkomyślnie zabiera go do domu. Z czasem Zrodzony, bo tak nazywa swoje znalezisko, zaczyna rosnąć, zmieniać kształt i wreszcie mówić. Rachel, jednocześnie przerażona i zafascynowana, stara się go nauczyć, jak być dobrą osobą, ale wychowywanie tak radykalnie innego organizmu to nie lada wyzwanie. W końcu Zrodzony zapragnie niezależności, co wpłynie znacząco na układ sił w całym mieście. Pomimo osobliwej fabuły, "Zrodzony" to bardzo gęsta powieść: językowo, znaczeniowo i emocjonalnie. Jeff VanderMeer wykorzystuje sztafaż science-fiction, żeby pisać w niej o fundamentalnych sprawach. Przede wszystkim o tym, jak trudno jest pozostać człowiekiem w świecie, który dawno zapomniał, czym jest człowieczeństwo.

K. Kućmierz