Cichoborek

Od jakiegoś czasu temat prowincji i małych społeczności stał się bardzo popularny wśród młodych autorów. Wystarczy wspomnieć "Białe noce" Urszuli Honek, "Po trochu" Weroniki Gogoli czy "Dewocje" Anny Ciarkowskiej. Można więc uznać, że motyw ten został przedstawiony już na tyle różnych sposobów, że trudno będzie stworzyć coś oryginalnego i nieprzewidywalnego. Urszula Stokłosa postanowiła zmierzyć się z tym wyzwaniem w swoim debiucie prozatorskim "Cichoborek", w którym pokazuje losy mieszkańców małej, położonej gdzieś na południu Polski wsi. Ich życie płynie nieśpiesznie, a rozrywki dostarczają głównie imprezy okolicznościowe organizowane w miejscowej remizie, bójki i sprzeczki, a przede wszystkim plotki. Cichoborkowianie wiedzą o sobie wszystko. W tak niewielkiej społeczności nic nie umknie uwadze wytrawnych obserwatorów, a już na pewno nie przyjazd młodej, tajemniczej kobiety o imieniu Justyna. Nieznajoma zatrudnia się jako opiekunka Maryli – staruszki mieszkającej w Cichoborku – a po czasie postanawia otworzyć w jej domu bibliotekę, która w założeniu ma być miejscem sprzyjającym pogłębianiu wzajemnych relacji mieszkańców wsi.

Podczas lektury poznajemy więc m.in. poszukującą miłości pryszczatą Mańkę, rozwodnika Pawła, do którego wzdychają mieszkanki Cichoborka, czy Lidkę, która z cichoborskiego parku przenosi się do Austrii. I o ile pomysł na fabułę wydaje się interesujący, to niestety nie został do końca zrealizowany właśnie przez przytłaczającą ilość bohaterów. W konsekwencji zabrakło czasu, aby szerzej opisać ich historie i nakreślić wiarygodne portrety psychologiczne. Choć Stokłosa umiejętnie snuje opowieść, wplatając w nią także realizm magiczny, który doskonale wpisuje się w całość, to jednak w efekcie powieść wydaje się dość chaotyczna. Losy bohaterów Cichoborka w niektórych przypadkach pozostają niedokończone, co wywołuje w czytelniku niedosyt. "Cichoborek" Urszuli Stokłosy to momentami wciągający obraz mieszkańców małej wioski, którzy próbują na różne sposoby radzić sobie z codziennością, dopatrując się niezwykłości w prozaicznych czynnościach. Jednak fani wiejskich powieści mogą poczuć się nieco rozczarowani, ponieważ w historiach przedstawianych przez Stokłosę zabrakło oryginalnych pomysłów, które mogłyby ją wyróżnić spośród innych książek dostępnych na rynku. Na szczęście niektóre przytoczone przez autorkę opowieści mimo wszystko zapadają w pamięć i pozwalają spojrzeć na rzeczywistość z nieco innej, pozytywnej perspektywy.

J. Plata-Malik