Żaby

Na początku swojego komentarza do „Żab” Arystofanesa (wydanych przez Bibliotekę Śląską w Katowicach), Olga Śmiechowicz zaznacza, że przy okazji tej książki nie interesują jej poważne – filologiczne czy literaturoznawcze – pytania badawcze. Chodzi raczej o to, żeby spróbować sobie wyobrazić, jak praktycznie funkcjonował antyczny teatr. Na przykład czy Arystofanes spóźniał się na próby? W jaki sposób dramaturg z choregiem spinali budżet i jak wyglądała rywalizacja ze scenicznymi rywalami? Na te pytania o życie artystów, którzy tworzyli w V w. p.n.e., nie ma jednoznacznych odpowiedzi, raczej przypuszczenia na podstawie zachowanych sztuk i materiałów źródłowych, niemniej jednak rozważania na ten temat są fascynujące. Zanim przeczytamy nowe tłumaczenie „Żab”, Śmiechowicz proponuje czytelnikom szeroko zakrojony kontekst, który rzuca światło na realia społeczne, kulturowe i polityczne antycznego teatru oraz wyzwania, przed jakimi stawali dramatopisarze podczas agonów teatralnych i przygotowań do nich.

Czy archont, urzędnik ateńskiej polis, „przyzna chór”, a więc udzieli zgodę na sfinansowanie spektaklu? Czy sztuka spodoba się publiczności i odniesie zwycięstwo? Do tego dochodzą środowiskowe gry – oskarżenia o inspirację cudzymi pomysłami, przytyki i ataki rywali na scenie i poza nią, meandry lokalnej polityki. Ten kontekst jest bardzo przydatny przy lekturze „Żab”, która jest komedią środowiskową, a więc pełną nawiązań do innych tekstów dramatycznych, aktualnych wydarzeń i realnych postaci. Nie brakuje w niej także samoświadomych bohaterów, metatekstowych dialogów z innymi artystami i literackiej gry z ówczesnymi konwencjami. Protagonistą „Żab” jest bóg Dionizos, który w obliczu kryzysu sceny ateńskiej schodzi do Hadesu razem swoim sługą, Ksantiaszem, żeby sprowadzić z zaświatów największego tragediopisarza. Ich wyprawa prowadzi do licznych nieporozumień i gagów, których finałem będzie pojedynek pomiędzy Ajschylosem i Eurypidesem, z Dionizosem jako sędzią. Nowe tłumaczenie Olgi Śmiechowicz ożywia tekst, w którym znajdziemy teraz nawiązania do Monty Pythona czy Neila Gaimana, obok cytatów i aluzji, które dzisiaj nie zawsze są czytelne (na szczęście z pomocą przychodzą liczne przypisy). Wiele konwencji komediowych, z których korzystał Arystofanes, nadal działają skutecznie – wulgarne żarty oraz tzw. „suchary” (w komedii staroattyckiej nazywane „zimnymi” albo „megarejskimi” dowcipami), przebieranki i zamiana miejsc między panem i sługą, przełamywanie czwartej ściany, a także gry słowne, kiedy wielcy dramatopisarze szukają wad w swoich wersach. Z kolei chór żab zostaje nawet przyrównany przez tłumaczkę do estetyki „Muppet Show”. Nietrudno zatem wyobrazić sobie wersję sceniczną tej sztuki, która znajduje nić porozumienia także ze współczesnymi odbiorcami. Dlatego niewątpliwie warto wrócić do Arystofanesa w tym świeżym przekładzie, żeby przekonać się, czy komedia antyczna wciąż ma potencjał, żeby nas rozbawić.

Egzemplarz do recenzji otrzymany dzięki uprzejmości Biblioteki Śląskiej

K. Kućmierz