wielicki

"Czy można napisać szczerą i prawdziwą biografię kogoś, kto jeszcze żyje? I kto już udzielił wywiadu rzeki? Chyba nie. Ale himalaizm dobrze się teraz sprzedaje, więc czemu nie. Ja nie ufam takiej książce, ale zachwycony tłum łyknie bez zastrzeżeń" - taką opinię przeczytałam w internecie i to bardzo dobry początek do napisania kilku słów o książce "Wielicki. Piekło mnie nie chciało". Kolejny raz Dariusz Kortko i Marcin Pietraszewski, doskonały dziennikarski duet, udowadniają, że rzetelna i czasem żmudna, ale koronkowa robota się opłaca. Nie wiem, czy himalaizm dobrze się sprzedaje, raczej tragedie w górach i ich ofiary, których w życiorysie Krzysztofa Wielickiego było wiele, wiem jednak, że wywiad-rzeka "Krzysztof Wielicki - mój wybór" to starannie przygotowana i wręcz podyktowana przez głównego bohatera pozycja, gdzie o niewygodnych tematach zbyt wiele się nie dowiemy.

Kto chciałby bowiem mówić o sobie źle? Bezdyskusyjne jest natomiast świadectwo himalajskie. To Wielicki razem z Leszkiem Cichym jako pierwsi weszli zimą na Mount Everest. To Wielicki nową drogą zdobył Dhaulagiri i Sziszapangmę. To Wielicki w gorsecie ortopedycznym wszedł pierwszy w historii solo zimą na Lhotse... Teraz czas na pytanie, czy można napisać prawdziwą biografię osoby żyjącej? Patrząc na obecny etap życia Krzysztofa Wielickiego uważam, że jak najbardziej. Spektakularne wejścia solo na najwyższe szczyty świata ma za sobą, jest utytułowanym himalaistą i spełnionym mężczyzną. Jego kolejny etap życia, to w końcu rodzina. "Wielicki. Piekło mnie nie chciało" - tę opowieść pochłonęłam biegiem, przynajmniej w takim tempie, w jakim Krzysztof Wielicki zdobywał kolejne szczyty. Polecam ją każdemu, kto chce poczuć siłę gór i siłę ludzkiego charakteru. Mam nadzieję, że zachwycony tłum łyknie tę opowieść, ale ma prawo do zastrzeżeń.

K. Pluta