a ja zem

Żyjemy w czasach, w których ludzie znani, artyści, rzadko przyznają się do słabości, a jeśli już, to ich pokazanie jest swego rodzaju kreacją. Pani przyznaje się do powiększenia biustu, druga wygląda 20 lat młodziej niż metryka, ale nie przyznaje się do zastrzyków z botoksu, inna (przeraźliwie chuda) ma słabość do lodów i czekolady, jeszcze inna kocha nad życie swoje krągłości, ale dziwnym trafem chudnie. I nagle, w tym coraz bardziej sztucznym świecie, spotykam osobę mi bliską, niemal rówieśniczkę, której doświadczenia życiowe z podwórka i szkoły są prawie jak moje, a dylematy życiowe w dorosłym życiu podobne. Czytanie książki "A ja żem jej powiedziała..." Katarzyny Nosowskiej to jak spotkanie z dobrą kumpelą, przyjaciółką z dzieciństwa.

Przy kubku kawy "rozmawiamy" o związkach, partnerach, kompleksach, problemach z dziećmi czy miłości do jedzenia. Kasia Nosowska, mimo sławy i kariery, dalej jest normalną osobą, która nikogo nie udaje. Jest doświadczoną kobietą, która ma dystans do siebie i obserwowanego świata. A do tego cudowne poczucie humoru, którego powoli zaczyna nam brakować. Na koniec krótki cytat... "Krótko mówiąc, postanowiłam przestać się zachowywać, jakbym miała wpływ na cokolwiek poza sobą i swoimi reakcjami. Uczyniłam sobie na stare lata tatuaż, który w symboliczny sposób przedstawia nowe podejście. Jestem w zasadzie na pierwszych kilometrach długiego dystansu, ale jakość życia uległa niezwykłej metamorfozie".

K. Pluta