dlaczego nikt nie widzi

Wkraczając w nowy związek mamy nadzieję, że osoba, którą wybraliśmy, będzie tą jedyną, a jeśli nie, to związek skończy się tylko na lekko złamanym sercu i nowych doświadczeniach. Nie zakładamy najgorszego scenariusza - w końcu miłość kwitnie, a nowy partner/partnerka wydaje się idealny. W tym zauroczeniu nie dostrzegamy niepokojących sygnałów, zbywamy je, bo przecież on/ona tak bardzo kocha. Jednak im bardziej się angażujemy, tym zachowanie tej drugiej osoby jest gorsze, a nam zamiast miłości pozostaje wstyd, upokorzenie i brak wiary w siebie. Chcemy odejść, ale nie potrafimy.

Szukając pomocy u specjalistów czy w literaturze fachowej, odkrywamy, że to nie z nami jest coś nie tak, ale z tą drugą osobą. Dostrzegamy manipulacje, kłamstwa, zdrady. Dociera do nas, że żyjemy w toksycznym związku i jesteśmy ofiarami przemocy psychicznej. Uciekamy. W rzeczywistości takie historie rzadko kończą się tak dobrze. Nie każda ofiara ucieka od swojego oprawcy, nie każda orientuje się, że w ogóle jest jej potrzebna pomoc. Tacy są rozmówcy Renaty Kim w reportażu "Dlaczego nikt nie widzi, że umieram". Udowadniają, że to, czego nie widać, nie znaczy, że nie istnieje. Wiedzą o czym mówią - są ofiarami przemocy psychicznej - często niewidocznej i trudnej do udowodnienia. I choć ich historie się zakończyły - uciekli z toksycznych związków, to w większości z traumą na całe życie. Przemoc psychiczna nie ogranicza się do jednej płci, orientacji seksualnej czy określonego wieku. Bardzo ciężko się z niej wyrwać, bo często społeczeństwo i państwowe instytucje nie dostrzegają problemu. Przecież nie widać siniaków… Reportaż Renaty Kim to trudna w odbiorze lektura, jednak powinniśmy takie książki czytać - być może ta odrobina nowej wiedzy pozwoli nam pomóc komuś innemu, albo samemu sobie.

E. Równicka