białe płatki

Rodzina, według najprostszej definicji, jest podstawową grupą społeczną. Z doświadczenia wiemy również, że rodzina stanowi źródło najbardziej skomplikowanych relacji, jakie tworzymy w życiu. To właśnie ona nas kształtuje. Co się jednak dzieje, gdy ta jednostka społeczna zawodzi? Gdy staje się źródłem patologii, a nie wzorców postępowania? Może nam się wydawać, że znamy odpowiedzi na te pytania, ale Paweł Piotr Reszka w swoim najnowszym zbiorze reportaży "Białe płatki, złoty środek: historie rodzinne" pozbawia czytelnika wszelkich złudzeń. Na 300 stronach autor zebrał 23 historie, które niestety pokazują ten najgorszy obraz polskiej rodziny - pełen przemocy, biedy, problemów z alkoholem, a nawet brutalnych morderstw. Każdy rozdział wzbudza coraz bardziej dojmujące poczucie niemocy i frustracji.

Czy można znaleźć wytłumaczenie sytuacji, w której z powodu głodu wiesza się młody chłopak? Albo kiedy w wyniku społecznego przyzwolenia na przemoc kobieta zostaje zamordowana przez swojego męża i syna? Reszka niczego nie tłumaczy, nikogo nie ocenia ani nie obwinia. Oddaje za to głos innym - sąsiadom, rodzinom, znajomym, pracownikom instytucji państwowych, ofiarom i mordercom. Pozwala nam spojrzeć na każdą sytuację z wielu perspektyw, pozostawiając czytelnikowi możliwość ich oceny według własnej wrażliwości czy doświadczenia. Pojawiają się w tym zbiorze również pozytywne historie, które niosą nadzieję, ale obraz społeczeństwa, jaki się z nich wyłania, jest mimo wszystko dosyć smutny. Każdy reportaż uwypukla luki, które istnieją w obowiązującym prawie czy edukacji, pokazuje instytucje, które zawodzą z różnych powodów: nadmiaru pracy, braku odpowiednich uprawnień czy po prostu z przymykania oczu. Autor pokazuje także, jak wszechobecna znieczulica potęguje tylko poczucie osamotnienia. Najbardziej przygnębiający jest jednak fakt, że wielu z tych tragedii rodzinnych można było uniknąć, gdyby tylko ktoś się zainteresował i zareagował w porę albo gdyby system działał tak, jak powinien. Reportaż Reszki nie jest łatwą lekturą, zwłaszcza dla osób wrażliwych. Takie mocne historie są mimo wszystko potrzebne, żeby edukować, uwrażliwiać, a może nawet sprawić, że otworzymy oczy na otaczającą nas rzeczywistość i kiedyś uda się uniknąć chociaż jednej z takich sytuacji.

E. Równicka